[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ona jednak nie przywołuje na usta nawet najbledszego uśmiechu, aby mu raz na
zawsze dać do zrozumienia, że ten rodzaj żartów prawionych w kręgach piwoszy z Dolnej
Bretanii jest wyzuty z najmarniejszego choćby cienia oryginalności. Ale wie, że Gawain
wysnuje z tego wniosek, iż to ona nie ma poczucia humoru. Czy będzie mogła kiedyś mu
wytłumaczyć, że poczucie humoru nie jest... że poczucie humoru jest... Na nic by się to zdało.
Najbardziej przewrażliwieni na punkcie poczucia humoru są ludzie całkiem go pozbawieni.
- O, tam na prawo budują nowy dom - zauważa trochę dalej Gawain, żeby zmienić
temat rozmowy.
- Rzadko się zdarza, żeby budowano stare domy - rzuca George.
- Słusznie - odpowiada ozięble Gawain, po czym zapada w milczenie.
W odpowiednim momencie z odsieczą przychodzi im apetyt. Znęceni powtarzającym
się wezwaniem na Real Fresh Seafood (w domyśle ostrzegającym, że może istnieć false fresh
seafood), zatrzymują się w Fishermans Lodge, o ile nie był to Pirate's Grotto albo Sailor's
Cove. W każdym razie ostatni real fresh fisherman już dawno został stąd przepędzony, a
groty dzwigają na grzbiecie dwudziestopiętrowe budynki. Przez całą zresztą podróż nie ujrzą
ani jednej przystani rybackiej, tylko same «parkingi na jakty», jak mówi Gawain; i nie
spotkają ani jednego sklepu rybnego, który by oferował dające się zidentyfikować ryby, z
głowami i ogonami, a nie filety bezbarwnego mięsa w plastykowych woreczkach, ułożone
rządkiem w chłodzonych ladach.
Jedzą ostrygi wyjęte z muszli, mdłe i tłuste, starannie opłukane z morskiej wody, i
mięczaki tak mięsiste, że człowiek gryząc je ma poczucie winy. Potem kąpią się w jakimś
bliżej nieokreślonym miejscu ogromnej plaży, ciągnącej się wzdłuż wschodniego wybrzeża
Florydy setkami kilometrów, a każdy kilometr usiany jest równomiernie starcami i
staruszkami w składanych fotelach, odzianymi w tkaniny barwy karmelu. Pózniej szybko
ruszajÄ… dalej, bo George chce przed wieczorem zobaczyć «cloisters», rozebrane w Hiszpanii i
na powrót złożone na skrawku ziemi, który się ostał między nowoczesnymi budynkami. St
Bernard's real Monastery ma się do klasztoru cystersów jak robot do człowieka. Ujrzawszy
zresztÄ… w tym kraju sÅ‚owo «real», należy siÄ™ natychmiast mieć na bacznoÅ›ci! Kamienie
istotnie są hiszpańskie, ale posadzka meksykańska, a podłoga w kaplicy z balaty w kształcie
sześciokątnych płyt.
- Czy tutaj byli mnisi? - pyta Gawain, kiedy chodzą po klasztorze, który jakimś cudem
zdołał zachować resztki atmosfery.
- Nie, bo to klasztor sztuczny od a do z. Znalazł się tu jedynie z powodu kaprysu
pewnego miliardera, Randolpha Hearsta. Widziałeś Obywatela Kane?
- Nie, nic mi to nie mówi.
- To taki film Orsona Wellesa, opowiada właśnie o życiu tego Hearsta, magnata
prasowego, który... Opowiem ci wieczorem.
George z góry wzdycha na myśl o czekających ją wyjaśnieniach. Rzetelnie się do tego
biorąc, należałoby zacząć od Mayflower, cofnąć się do konkwistadorów, wspomnieć o
mordowaniu Indian, i tak snuć opowieść za opowieścią... W sumie kurs dokształcający albo
co lepsze, dziesięć lat szkoły, obcowania z historią, literaturą, geografią. Jaką pustynią jest
niekiedy życie takiego Lozerecha! Cóż on widzi dokoła, skoro tego, co ogląda, nie jest w
stanie skojarzyć ze znakami niewidocznymi?
Wieczorem George ma pieski humor. Jest zła na siebie, że jest zła na niego. W
dodatku z powodów finansowych musieli się pogodzić z kolacją u Howarda Johnsona, gdzie
jakość kuchni jest poniżej wszelkiej krytyki.
Na noc mieli zarezerwowany pokój w motelu «z widokiem na morze». Nazywa siÄ™
Sea-View, «Widok na Morze», aby do reszty zmylić klienta, lecz byÅ‚ na tyle zrÄ™cznie
przedstawiony w prospekcie, żeby nie dało się zauważyć, iż sfotografowano go z profilu i
tylko dwa okna w węższej ścianie są od strony oceanu. Ich okno wychodzi na parking. Ale się
nie otwiera, bo jest zabite! A do ściany tego nieszczęsnego pokoju przylega maszyna do lodu,
która dzień i noc robi i rozdrabnia kostki. Inna rzecz, że klimatyzator, bacznie strzegący przed
dopływem miłego powietrza znad morza, prawie zagłusza buczenie kruszarki lodu, zwłaszcza
kiedy go wspomaga warkot buldożera, jak co wieczór wyrównującego plażę.
Ich łóżka oddziela zamocowany na stałe nocny stolik. W tym kraju nie sypia się
razem, a także nie uprawia się miłości po południu: nie ma bidetu! Trzeba albo iść pod
prysznic przedtem i potem... co jest męczące! Albo skorzystać z umywalki zamontowanej w
niszy bez kotary i zewsząd widocznej... co jest przykre! Czy Amerykanki wiedzą, że nie ma
nic szpetniejszego jak kobieta, która się podmywa na stojąco, z rozstawionymi nogami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]