do ÂściÂągnięcia; pobieranie; pdf; download; ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był jubiler i ponadto złotnik. Ta trójca gwiazd ciskała potem pieniędzmi na prawo i
lewo, kiedy w hali targowej świętowało się z przekupkami babskie zapusty&
Ale ja przecież chciałem opowiedzieć o zapustnym poniedziałku. Dzień był
deszczowy. Mimo to przybyło ponad milion ludzi, także z Holandii i Belgii. Zwiętowali
nawet okupanci, bo znów dozwolone było właściwie wszystko. Było prawie jak
dawniej, jeśli człowiek potrafił po prostu nie dostrzegać ruin, które wszędzie jeszcze
upiornie rzucały się w oczy. Ruszył historyczny pochód ze starymi Germanami i
starymi Rzymianami. Zaczynało się od ludu Ubierów, z którego podobno wywodzą
się kolończycy. A potem już muzyka, fikanie nóżkami, dziewuszki z Iskier. I hurma
wozów, pewnie z pięćdziesiąt. O ile jeszcze w zeszłym roku śpiewało się:  Znowu
tutaj jesteśmy i robimy, co się da , a w istocie  dawało się niewiele, o tyle tym
razem rzucało się z wozów dzieciom i przebierańcom całą masę karmelków, blisko
dwadzieścia pięć cetnarów. A z fontanny na kółkach firma 4711 rozpyliła na tłumy
parę tysięcy litrów prawdziwej wody kolońskiej. Toteż dobrze było się kołysać:  Kto
za to zapłaci& 
Ten szlagier długo się jeszcze trzymał. Ale poza tym pochód w zapustny
poniedziałek miał niewiele politycznych akcentów, jako że władze okupacyjne
patrzyły na ręce. Tyle tylko, że w uroczystym korowodzie zwracały uwagę dwie
maski, zawsze tuż koło siebie. Nawet całowały się i tańczyły ze sobą. Sercem i duszą
niejako stanowiły jedno, co naturalnie było mocno trywialne i trochę złośliwe, bo
jedna maska przedstawiała realistycznie starego Ade
nauera, druga zaś była Szpicbródką stamtąd, no, tym Ulbrichtern. To jasne, że
ludzie śmiali się z przebiegłego wodza Indian i syberyjskiej kozy. Był to jednak jedyny
akcent ogólnoniemiecki, jaki pojawił się w zapustnym pochodzie. Bardziej chyba
wymierzony w Adenauera, którego kolońscy wesołkowie nigdy nie lubili, ponieważ
już przed wojną jako nadburmistrz występował przeciwko karnawałowi. Jako
kanclerz najchętniej by go zakazał. I to na zawsze.
1951
Wielce Szanowni Panowie z Zakładów Volkswagena!
Znowu muszę się poskarżyć, ponieważ nie dostajemy od Panów w ogóle żadnej
odpowiedzi. Czy dzieje się tak dlatego, że my, jak zrządził los, zamieszkujemy w
Niemieckiej Republice Demokratycznej? Przy tym nasz domek znajduje się pod
Marienborn, bardzo blisko granicy, której my nie możemy już przekraczać, odkąd
trzeba niestety było wznieść szaniec ochronny.
To niesprawiedliwość, że Panowie nie odpowiadacie! Mój mąż pracował u Panów od
początku, ja dopiero pózniej. Już w trzydziestym ósmym uczył się w Brunszwiku na
narzędziowca dla VW. Potem był spawaczem, a zaraz jak tylko wojna się skończyła,
pomagał usuwać gruz, ponieważ po bombardowaniach prawie połowa legła w ruinie.
Pózniej, jak pan Nordhoff został się za szefa i montaż po wznowieniu ruszył na ostro,
był nawet kontrolerem jakości i poza tym w radzie zakładowej. Na załączonej
fotografii możecie Panowie zobaczyć, że był przy tym, jak 5 pazdziernika
pięćdziesiątego pierwszego z taśmy zszedł dwieściepięćdziesięciotysięczny
volkswagen i myśmy świętowali. Pan Nordhoff wygłosił piękną mowę. Staliśmy
wszyscy wokół Garbusa, który nie był jeszcze polakierowany na złotożółto jak
milionowy, cośmy go świętowali cztery lata pózniej. Mimo to uroczystość wypadła
lepiej niż trzy lata wstecz, ponieważ wtedy, jak o pięćdziesięciotysięcznego szło, nie
było pod dostatkiem kieliszków i posłużyliśmy się pucharami z jakiegoś sztucznego
tworzywa, po czym wielu gości i pracowników dostało okropnych bólów brzucha i
niejeden wymiotował już w hali fabrycznej albo na dworze. Ale tym razem kieliszki
były jak trzeba. Szkoda tylko, że profesor Porsche, który właściwie  a nie ten Hitler
 wymyślił volkswagena, akurat w tym roku zmarł w Stuttgarcie i z tego powodu nie
mógł z nami świętować. On by nam na pewno odpowiedział, gdyby zobaczył nasze
oszczędnościowe kupony z dawnych lat.
Ja zaczęłam u Volkswagena w Wolfsburgu podczas wojny, zaraz po Stalingradzie,
jak wszyscy musieli iść do roboty. Wtedy, jak Panowie pewnie pamiętają, nie robiło
się Garbusów, tylko całą masę łazików dla Wehrmachtu. W prasowni, gdzie tłoczyłam
blachy, pracowało bez wynagrodzenia dużo Rosjanek, ale z nimi to nie wolno nam
było rozmawiać. Były to złe czasy. Przeżyłam więc też bombardowanie. Jak potem
wszystko ruszyło na nowo, dostałam jednak lżejszą pracę przy taśmie montażowej.
Wtedy poznałam mojego męża. Ale dopiero w pięćdziesiątym drugim, jak umarła moja
kochana matka i zostawiła nam domek z ogrodem pod Marienborn, przeniosłam się
do sowieckiej strefy. Mój mąż został jeszcze niespełna rok, do czasu ciężkiego
wypadku. Może to był nasz błąd. Bo los tak zrządził, że jesteśmy odcięci od
wszystkiego. Nawet na nasze listy Panowie nie odpowiadacie. To nie jest w
porządku!
Tymczasem my zeszłego roku złożyliśmy w terminie naszą deklarację przystąpienia
do ugody oszczędzających z Volkswagenem i wysłaliśmy Panom wszystkie
załączniki. Po pierwsze, potwierdzenie, że mój mąż, Bernhard Eilsen, od marca
trzydziestego dziewiątego co tydzień wpłacał co najmniej pięć reichsmarek i przez
cztery lata naklejał oszczędnościowe kupony na ciemnogranatowy samochód Kraft
durch Freude, jak wówczas jeszcze nazywał się volkswagen. W sumie mój mąż
zaoszczędził 1230 marek. Taka była wtedy cena kupna w Zakładach. Po drugie, do
rąk Panów dotarło potwierdzenie okręgowego inspektora narodowosocjalistycznej
wspólnoty Kraft durch Freude do spraw samochodowych. Ponieważ jednak nieliczne
wyprodukowane podczas wojny volkswageny były przeznaczone tylko dla partyjnych
ważniaków, mój mąż został wystrychnięty na dudka. Z tego powodu i że jest inwalidą,
rościmy sobie prawo do Garbusa, mianowicie do volkswagena 1500 w jasnozielonym
kolorze, bez specjalnych bajerów.
Teraz, kiedy z taśmy zeszło już ponad pięć milionów Garbusów i panowie
zbudowaliście nawet zakłady dla Meksykanów, będzie chyba możliwe spełnienie
naszych roszczeń z tytułu oszczędzania na volkswagenowski samochód, mimo że na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • autonaprawa.keep.pl
  • Cytat

    Dawniej młodzi mężczyźni szukali sobie żon. Teraz wyszukują sobie teściów. Diana Webster

    Meta