[ Pobierz całość w formacie PDF ]
temat. Przyszedł z Jenny. Chyba ją znasz od czasu, kiedy pracowałaś na
oddziale urazowym. Ona przedstawi cię Mike'owi.
Sarah usilnie starała się nie zwracać uwagi na zaabsorbowaną sobą parę na
parkiecie, ale ledwie słyszała słowa Sharon. Co to ją w końcu obchodzi, że
RS
72
Martyn przykleił się do tej olśniewająco atrakcyjnej dziewczyny o oliwko-
wej cerze i zgrabnej sylwetce, która z powodzeniem mogłaby pozować w
bikini jako modelka dla jakiegoś katalogu? Postanowiła ich ignorować.
Jenny rzeczywiście poznała ją z Mike'em Brandonem. Kiedy zostali sam
na sam, szybko zorientowała się, że łatwo się z nim dogadać. Miał duże
poczucie humoru i był błyskotliwie inteligentny, nic więc dziwnego, że tuż
po trzydziestce został konsultantem medycznym.
Wyglądał zresztą znacznie młodziej. Wyróżniał się wśród obecnych
mężczyzn bujną czupryną i ciemnymi brwiami nad zielonawobrązowymi
oczami, które wpatrywały się w nią bez przerwy, gdy mówił z entuzjazmem:
- Pogadankę? Dlaczego by nie. Im więcej kobiet wie o zaletach terapii
hormonalnej, tym większa szansa, że dokonają właściwego wyboru. Czy już
zdążyłaś się zorientować, ile pacjentek jest tym zainteresowanych?
- Mam ponad sześćdziesiąt odpowiedzi na kwestionariusz - odparła,
dodając szybko: - Co oczywiście nie oznacza, że wszystkie przyjdą na
spotkanie. Sądzę, że trzeba wynająć salę w klubie. To miło z twojej strony,
że chcesz pomóc.
- Robię to z przyjemnością, bo na dłuższą metę to uprości pracę. Uważam,
że należy informować pacjentów o wszelkich nowościach w medycynie.
Powinni wiedzieć, że sami mogą dokonać wyboru metod leczenia.
Powiadom moją sekretarkę, jaki termin odpowiada ci najbardziej. Postaramy
się załatwić to tak, żeby pasowało nam obojgu. - Uśmiechnął się do niej. -
Zatańczysz? Nie jestem w tym najlepszy, ale z takim wolnym kawałkiem
powinienem się jakoś uporać.
- Bardzo chętnie - zgodziła się ze śmiechem.
Tańczyła z nim, poddając się rytmowi muzyki, i ze zdziwieniem
zauważyła, że sprawia jej to przyjemność. Mike kłamał mówiąc, że kiepsko
tańczy. Prowadził świetnie, więc bez trudu dotrzymywała mu kroku.
Wirowali w coraz szybszym tempie. W końcu muzyka ucichła. Stali jeszcze
przez chwilę, lekko przytuleni i uśmiechnięci.
- Od tak dawna nie tańczyłam - powiedziała, z trudem łapiąc oddech.
Była ożywiona, uleciało gdzieś napięcie kilku ostatnich tygodni, może
nawet lat.
- Powinnaś to robić częściej, aż ci się roziskrzyły oczy. Mike wpatrywał
się w jej uśmiechniętą zarumienioną twarz. Spinki zsunęły się jej z głowy i
na twarz opadły pojedyncze pasemka jasnych włosów.
RS
73
- Wyglądałaś tak poważnie, kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem, a
teraz...
- Mam wrażenie - wtrącił nagle Martyn - że już dość długo trzymałeś
Sarah przy sobie. - Mówił do Mike'a, ale nie spuszczał z niej oka. - Poza tym
Jenny ma wielką ochotę z tobą zatańczyć. Sam zabawiałem ją przez chwilę,
ale pora, żebyś ty się nią zajął.
Brandon rozejrzał się i dostrzegł swoją partnerkę, która rzeczywiście
patrzyła na niego wyczekująco, stojąc z boku ze szklanką soku w ręku.
- Widzę, że nie uda mi się przetańczyć z tobą całej nocy, a szkoda -
zwrócił się do Sarah przyciszonym głosem. - Zresztą niedługo muszę wyjść,
bo wcześnie rano jadę do Londynu, ale cieszę się, że wkrótce znów się spot-
kamy.
- Miło było cię poznać - powiedziała.
Niechętnie podawała rękę Martynowi, który rzucił Mike'owi ostre, wręcz
wrogie spojrzenie, zanim wreszcie odwrócił się do niej. Ktoś zmienił kasetę,
znów grano wolną, spokojną melodię. Martyn pociągnął ją w krąg
tańczących i zamknął w ramionach.
- Teraz moja kolej - powiedział zdecydowanie. Zadrżała i odsunęła się
nieco. Instynkt nakazywał jej przezorność, ale gdy poczuła jego dłoń na
plecach, zmiękła natychmiast i wbrew samej sobie przytuliła się do niego.
Był tak męski i silny. Miała wrażenie, że zatapia się w nim cała.
- Jesteś na mnie zły - domyśliła się, wyczuwając napięcie w jego ruchach.
- Dlaczego?
- Chciałem, żebyś się rozerwała i dobrze bawiła, ale nie oczekiwałem, że
rzucisz się na pierwszego lepszego mężczyznę, który ci się nawinie pod rękę
- odparł przez zaciśnięte zęby.
Zamrugała zielonymi oczami, zupełnie zaskoczona.
- Przykro mi, jeżeli zdenerwowałam cię moim zachowaniem. Naprawdę
nie zdawałam sobie sprawy, że robię coś niestosownego. - Spojrzała na
niego zasmucona. - Tak dobrze się bawiłam. Myślałam, że ty też... Czyżby
twoja przyjaciółka już sobie poszła?
- Przyjaciółka?
- Może użyłam niewłaściwego słowa. Była narzeczona? Luiza? Sharon
wspomniała, że byliście zaręczeni.
Wzruszył ramionami.
- Wpadła tylko na chwilę, po drodze, bo jechała z siostrą na jakieś
przyjęcie urodzinowe. Uroczystość rodzinna.
RS
74
- Ach, tak - kontynuowała ostrożnie. - Zwietnie się rozumiecie, to się rzuca
w oczy. Dziwne, bo zwykle pary, które się rozstają, żywią do siebie urazę, a
wy...
- Zostaliśmy przyjaciółmi, to prawda. - W jego ruchach wyczuwała
nerwowość. - Zamierzasz gadać przez całą noc, czy może wreszcie raczysz
się trochę rozluznić i wziąć udział w zabawie?
Najwyrazniej trafiła w czuły punkt. Skoro jednak nie chciał rozmawiać o
tej kobiecie, ona też nie będzie jątrzyć starych ran. Postanowiła nie
przejmować się tą długonogą pięknością, nawet jeśli Lancaster kłamie.
Przecież to, co zobaczyła, kiedy ze sobą tańczyli, wskazywało niezbicie, że
nadal są ze sobą bardzo związani.
Niełatwo jednak było się rozluznić w ramionach tego przystojnego
mężczyzny, gdy przenikał ją swym ciepłem i mocno trzymał w objęciach, a
najmniejszy jego ruch przyprawiał ją o drżenie serca.
To chyba nie przypadek, że z chwilą gdy wziął ją w ramiona, rozległ się
nastrojowy, romantyczny utwór. Zresztą... pewnie to zwykły zbieg
okoliczności. Niby dlaczego miałby nastawić taką właśnie melodię
specjalnie dla niej?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]