[ Pobierz całość w formacie PDF ]
futrem ramienia, wciąż wpatrywały się z ogromną uwagą w lalkę na krześle...
- Dostaję gęsiej skórki na widok tej lalki - stwierdziła pani Groves.
Pani Groves była sprzątaczką. Właśnie skończyła czyścić na czworakach podłogę. Teraz na
stojąco ścierała kurze z mebli.
- To zabawne - ciągnęła - nie zauważyłam jej aż do wczoraj. A potem spostrzegłam nagle, że
tu siedzi.
- Nie podoba się pani'? - spytała Sybil.
- No przecież mówię. Dostaję gęsiej skórki na jej widok. To nienormalne, jeśli wie pani, o co
mi chodzi. Te długie nogi i sposób, w jaki się rozsiadła, a jeszcze ten jej przebiegły wzrok...
Nie, nie, nie. Ta mi nie wygląda normalnie.
- Nigdy wcześniej nie wspominała pani o niej- zauważyła Sybil.
- Mówię przecież, że jej nie zauważyłam, aż dopiero dzisiaj rano... Wiem oczywiście, że była
tu wcześniej, ale... - urwała zakłopotana. - Coś takiego może się przyśnić w nocy.
Zebrała ścierki i pasty do podłóg. Wyszła z przymierzalni i przeszła holem do pokoju po
drugiej stronie. Sybil patrzyła na siedzącą na krześle lalkę, a jej twarz wyrażała rosnące
zmieszanie. Odwróciła się gwałtownie, kiedy weszła Alicja Coombe.
- Panno Coombe, jak długo ma pani to coś?
- Co, lalkę? Moja droga, dobrze wiesz, że zapominam o wszystkim. Tak głupio się z tym
czuję! Wczoraj szłam na wykład i w połowie ulicy nagle uświadomiłam sobie, że nie
pamiętam, dokąd idę. Myślałam i myślałam. Wreszcie powiedziałam sobie, że na pewno do
Fortnums. Wiedziałam, że coś chciałam tam kupić. Nie uwierzysz mi, ale dopiero kiedy
wróciłam do domu i usiadłam do herbaty, przypomniałam sobie o wykładzie. Zawsze
słyszałam, że ludzie dziecinnieją na starość, ale jak dla mnie dzieje się to stanowczo zbyt
szybko. Teraz nie pamiętam, gdzie zostawiłam torebkę. I okulary. Gdzież ja je położyłam?
Miałam je przed chwilą, bo czytałam Timesa".
- Są na kominku - powiedziała Sybil, wręczając jej szkła. - Skąd ma pani tę lalkę'? Od kogo'?
- Kolejna biała plama - odparła Alicja Coombe. - Jak sądzę, ktoś mi ją podarował albo
przysłał... Idealnie pasuje do tego pokoju, prawda'?
- Aż za dobrze - stwierdziła Sybil. - To śmieszne, ale nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ją
po raz pierwszy zauważyłam.
- Tylko nie upodabniaj się do mnie - napomniała ją Alicja Coombe. - Jesteś na to za młoda.
- Ale naprawdę tego nie pamiętam, panno Coombe. Spojrzałam na nią wczoraj i pomyślałam,
że na jej widok można dostać gęsiej skórki. Pani Groves ma rację. A potem przyszło mi do
głowy, że już wcześniej tak myślałam, i próbowałam sobie przypomnieć, kiedy to było. Ale
nie mogłam! Jakbym nie widziała jej nigdy przedtem, choć nie całkiem. Zupełnie jakby ona
była tu od dawna, tyle że niewidoczna - aż do dzisiaj.
- Może pewnego dnia wleciała na miotle przez okno - powiedziała Alicja Coombe. - Tak czy
inaczej, znalazła się na swoim miejscu.
Rozejrzała się wokoło.
- Trudno byłoby wyobrazić sobie pokój bez niej, prawda?
- Tak - zgodziła się Sybil i wstrząsnął nią lekki dreszcz - choć wolałabym, żeby było inaczej.
- Co inaczej?
- %7łeby można było wyobrazić sobie pokój bez niej.
- Czy wszyscy mamy bzika na punkcie tej lalki? - rzuciła niecierpliwie Alicja Coombe. - Nie
zrobiła nic złego. Według mnie trochę przypomina zwiędłą kapustę, ale to może dlatego, że
nie mam okularów.
Założyła je i spojrzała uważnie na lalkę.
- Tak - powiedziała. - Wiem, o co ci chodzi. Rzeczywiście na jej widok przechodzą ciarki.
Wygląda na smutną, ale jednocześnie przebiegłą i zdecydowaną.
- To dziwne - zauważyła Sybil - że pani Fellows-Brown nabrała do niej tak gwałtownej
niechęci.
- Pani Fellows-Brown zawsze mówi na głos, co tylko jej przyjdzie do głowy - powiedziała
Alicja Coombe.
- Ale to dziwne - upierała się Sybil - że ta lalka wywarła aż takie wrażenie.
- Zdarza się, że ludzie czują do kogoś gwałtowną niechęć.
Sybil zaśmiała się krótko.
- A może jej wcale nie było tu do wczoraj... Może, tak jak pani mówiła, wleciała przez okno i
zadomowiła się tutaj.
- Nie - powiedziała Alicja Coombe. - Jestem pewna, że jest u nas od jakiegoś czasu. Może
tylko do wczoraj była niewidzialna.
- Mam takie samo wrażenie: że jest tu od jakiegoś czasu. Ale mimo to nie przypominam
sobie, żebym ją kiedykolwiek przedtem zauważyła.
- Dajmy już spokój, moja droga - powiedziała z ożywieniem Alicja Coombe. - Przez ciebie
mrówki zaczynają mi biegać po krzyżu. Chyba nie masz zamiaru wymyślać jakichś
spirytystycznych historyjek, co?
Podniosła lalkę, potrząsnęła nią, ułożyła jej ręce i usadziła na innym krześle. Lalka
natychmiast osunęła się i oklapła.
- Nie ma w niej za grosz życia - oceniła Alicja Coombe, wpatrując się w zabawkę. - A jednak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]